MAŁŻEŃSKA DOMBRA /2/

Myśląc o zgrzytach i nieporozumieniach w małżeństwie - jedna, chyba najważniejsza dla mnie, kwestia przychodzi mi na myśl. To szacunek.

Tak łatwo nam przychodzi miło się do siebie zwracać, kiedy jest wszystko dobrze. Ale niech tylko zaczyna się rozwijać grubsza sprawa...

Brak szacunku, zarówno dla kobiety, brak szacunku do siebie samych i do wszystkich uczestników tejże wymiany poglądów…

A przecież my, kobiety, wychowujemy naszych synów tak, w jaki sposób przedstawiamy im naszą kobiecość.
To mocna prawda - to my wychowujemy przyszłych mężów. W domu, szkole, pracy. Albo ucząc szacunku do kobiety, najpierw oczywiście szanując same siebie, a potem wymagając tego szacunku od mężczyzny.

Może ktoś powiedzieć, że to nie dzisiejsze, ale ja wciąż uczę tego moich synów: że kobietę przepuszcza się pierwszą
w drzwiach, że odsuwa się jej krzesło przy stole, że otwiera się jej drzwi w aucie czy podaje płaszcz.

Ale trzeba najpierw zacząć od siebie - mieć szacunek dla siebie. Przypominają mi się słowa Prymasa Tysiąclecia: ,,tylko od ciebie zależy, czy ktoś przed tobą uklęknie, czy cię upodli” oraz: ,,Zawsze kiedy wchodzi kobieta – wstań”. Kardynał zawsze wstawał.

To nie jest proste panować nad swoimi emocjami. To jest nieustanna praca. Nad związkiem, nad sobą samą, sobą samym…

Jednym z punktów naszej pracy jest, by nie kłócić się przy dzieciach. Dla nas może to być nawet drobna sprzeczka, ale dla nich to sygnał, że coś dzieje się nie tak… Pamiętam oczy naszych pociech po jednej z takich wymian – to była moja największa pokuta i silne postanowienie: „Nigdy więcej!”.

Nawet, kiedy się w czymś nie zgadzamy, możemy przekazać to sobie z szacunkiem. Najlepiej bez świadków.

Maryjo i św. Józefie, bądźcie nam wzorem szacunku. Ku świętości naszych małżeństw.

Weronika

* dombra - narodowy instrument kazachski, najczęściej z dwiema strunami…

do góry